
Przedpołudniowy spacer z dzieciem na plecach. Nowo upolowana bluza mieści nas oboje. Zza kaptura wystaje mały (ekhm... ;)) łepek i majta w każdą stronę, chcąc jak najwięcej zobaczyć. Z naprzeciwka idzie starsza pani. Wpatruje się w zwisający spod bluzy ogon chusty. Podnosi wzrok coraz wyżej, lustruje mój brzuch - może sobie czymś obwiązałam ciążową piłeczkę...? Coraz wyżej... Nagle załapała chyba majtający radośnie łepek i prawie podskoczyła:
- Jezus Maria! Pani tam ma dziecko!
- Naprawdę...??
:)
Chuścioch 5 miesięcy, 8 kilo (!), wrzesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz