piątek, 17 marca 2017

Moje dziecko nie lubi chusty

Może czasem tak rzeczywiście jest, nie wiem. Nie chcę się mądrzyć, bo każde dziecko jest inne i tak jak nie każda mama polubi chustowanie, tak pewnie są też dzieci, które z jakichś powodów nie polubią wiązania w chustę. Chociaż trzeba wiedzieć, że im wcześniej zaczynamy nosić w chuście, tym łatwiej i większe szanse, że maluszek chustę zaakceptuje, bo daje mu ona warunki maksymalnie zbliżone do tego, co zna z okresu brzuszkowego.

Nigdy nie jest za późno na naukę wiązania, ale też nie ma co się dziwić, że 4-5 miesięczniak niekoniecznie będzie zachwycony pomysłem zamotania go ciasno w chustę, jeszcze najlepiej z przodu, gdzie niewiele widzi i musi się wciąż odwracać, żeby móc sprawdzać, czy przypadkiem, ktoś pod jego nieuwagę nie chce przejąć kontroli nad światem. ;) Niemowlak, który nie był noszony w chuście od pierwszych dni i tygodni swojego życia, może potrzebować trochę czasu, żeby chustę polubić, a może jej rzeczywiście wcale nie polubić. To ciasne otulenie i charakterystyczna pozycja, jaką daje chusta, są naturalne dla noworodka, który dopiero co wyszedł z brzucha i jedyne czego potrzebuje to mamy blisko i kołyszącego ruchu, ale już dla starszego niemowlęcia, które przez kilka miesięcy radziło sobie bez chusty, mogą być czymś trudnym. Warto wtedy dać sobie i maluszkowi czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji i próbować, dobierając jednak wiązania tak, by odpowiadały potrzebom zarówno mamy jak i dziecka. Najczęściej najfajniejszą opcją na takie oswajanie się z chustowaniem jest chusta kółkowa, którą wiąże się dużo szybciej niż długą i daje dziecku duże możliwości obserwowania świata. Dla odważniejszych oczywiście plecak prosty. :)

Czasem jest jednak tak, że przy nauce wiązania chusty maleńkie, kilkutygodniowe dzieciątko, które samo przecież powinno przyjąć pozycję takiej małej, zwiniętej kuleczki wtulonej w mamę, nie wiadomo dlaczego płacze i wygina się do tyłu, nie chce zupełnie współpracować, całe jest spięte. Nie chcę tutaj generalizować, ale bardzo często jest to oznaka problemów z napięciem mięśniowym i wtedy koniecznie trzeba się skonsultować z fizjoterapeutą dziecięcym, który pomoże, doradzi, dobierze odpowiednie ćwiczenia i podpowie, na co zwrócić uwagę w codziennej pielęgnacji, aby zniwelować problem wzmożonego napięcia mięśniowego. Odpowiednio zawiązana chusta może być jednym z elementów wspierających ten proces, ale zawsze jest to kwestia bardzo indywidualna i tylko fizjoterapeuta znający dziecko i mamę może zdecydować, czy w danym przypadku chustonoszenie jest dobrym pomysłem, czy też warto na chwilę chustę odłożyć na bok i skupić się na czymś innym.

Nigdy nie sądziłam, że to będzie takie ważne, ale teraz widzę, jak cenna jest możliwość współpracy między doradcą noszenia a fizjoterapeutą. To, że możemy podzielić się każdy swoją wiedzą, wymienić doświadczeniami, rozwiać wątpliwości po obu stronach. Bardzo cieszę się, że spotkałam na swojej doradczej drodze Małgosię, doświadczoną fizjoterapeutkę otwartą na chustonoszenie. Myślę, że to będzie fajna i wartościowa współpraca, dzięki której skorzystają przede wszystkim maluchy i mamy, które spotykamy na co dzień.

A to miejsce Małgosi, gdzie można się więcej dowiedzieć, co robi i czym się zajmuje;
http://www.fizjo-strefa.pl/

:)

czwartek, 2 marca 2017

Z chuściochem w... bibliotece

Taaaakie schody prowadzą do naszej osiedlowej biblioteki. Całkiem fajnej skądinąd i naprawdę przyzwoicie zaopatrzonej. Ale jak schody, to tylko w chuście.

Oddaję książki, odbieram zamówione i jeszcze sobie przeglądam półki. Młody śpi na plecach. Zaczyna trochę chrapać (po babci ;p)... Bibliotekarka wstaje i zaczyna się kręcić między półkami, jakby czegoś szukała. Ja sobie przeglądam książki i widzę, że serio czegoś szuka, schyla się, zagląda za półki, jest wyraźnie zdezorientowana. Znalazłam coś fajnego, co chciałabym jeszcze wypożyczyć, więc podchodzę do niej i proszę, czy mogłaby mi jeszcze tę jedną książkę "piknąć". Panicz chrapnął dosadniej. A ona prawie złapała się za głowę i roześmiała jednocześnie:
- Matko Boska, to dziecko! A ja chodzę i szukam, co to za chrapanie jakieś! Już się zastanawiałam, czy to bezdomny gdzieś się zamelinował, czy zwierzę jakie, czy co... A to dzidziuś sobie śpi i prawie go nie widać...!

:)