piątek, 18 listopada 2016

Jeśli nie chusta, to może...

...nosidło!

Któregoś dnia dostałam takiego sms-a:
"Jestem tak szczęśliwa, że muszę się pochwalić na gorąco - zasnęła w nosidle! <3"

To "brzuszkowa" koleżanka naszego panicza, urodziła się miesiąc wcześniej. Jej mama chciała chustować, ale córa raczej nie chustowa. Są takie dzieciaki, które nie mają cierpliwości do motania, nie lubią być tak ciasno otulone albo coś im po prostu nie pasuje w chuście. Nic na siłę - stwierdziła mądrze mama uparciuszki i czekała, aż dziecię namyśli się, żeby siedzieć. Bo to dopiero jest dobry moment na próbowanie innych form noszenia - nosideł, które są prostsze w obsłudze od chust, często lepiej odciążają (np. dzięki panelowi biodrowemu i wypełnieniom na ramionach) i można je założyć dosłownie w chwilkę, co jest ważne dla mniej cierpliwych czy nieprzyzwyczajonych do motania dzieci.


Fajne nosidło wybrała mama dla swojej córy, ostatnio Fidella cieszy się dobrymi opiniami ze względu na duże możliwości regulacji i dopasowania do postury danego dziecka i rodzica*. Bardzo jestem ciekawa, jak im się będzie sprawdzało, jakie będą wrażenia z noszenia na dłuższą metę. (Czekamy na opinię! :)) W każdym razie bardzo, bardzo się cieszę, że było im dane doświadczyć tego, co mnie najbardziej rozczula w noszeniu - tej chwili, kiedy maluch błogo się wtula i zasypia... <3
Oby jak najwięcej takich i innych przyjemności z noszenia!


* To nie jest wpis sponsorowany.

1 komentarz:

  1. Potwierdzam, to nie jest wpis sponsorowany :-D
    Mam, liche bo liche, ale porównanie do Tuli i możliwość regulacji rozmiaru jest naprawdę super (chociaż mi się jeszcze nie udało idealnie dopasować, za szybko dziecię rośnie :-P).

    OdpowiedzUsuń