piątek, 9 grudnia 2016

Koniecznie z koszulką!

No cóż, nie będę owijać w bawełnę. Plecak prosty odszedł w niepamięć.
Odkąd dziecię nam usiadło, zaczęłam coraz odważniej poczynać sobie z dh* w domu. Wcześniej tylko robiłam małe przymiarki, tak na chwilkę, żeby spróbować. Nie nosiłam w nim młodego dłużej niż 5-10 minut, bo to wiązanie dla samodzielnie siadających dzieci, a panicz dopiero ćwiczył tę umiejętność. Ale teraz to co innego. I kiedy pierwszy raz wyszłam na spacer zawiązana właśnie w plecak z koszulką, przepadłam zupełnie!

Jakie to jest wygodne wiązanie! Rewelacyjnie rozkłada ciężar i nawet zwykły bawełniany pasiak daje odczucie komfortowego noszenia. Ten nasz pierwszy spacer w dh był dla mnie tym bardziej oszałamiający, że na początku młody dość porządnie sobie poskakał, powierzgał i ogólnie nie miał oporów przed robieniem sobie z chusty trampoliny - jak zawsze zresztą. Później spokojnie usnął, a kiedy wróciliśmy, ze zdumieniem spojrzałam w lustro - wiązanie było DO-KŁAD-NIE takie, jak wtedy, gdy wychodziliśmy...! Nic nigdzie nie opadło, nie powysuwało się, nie poluzowało. NIC! Było tak samo wygodnie jak 1,5 godziny wcześniej! W plecaku prostym jak panicz zaczął sobie poczynać, a później usnął, to dobrze, że mnie nikt w takim wydaniu nie sfotografował, bo na bank wisiałabym w galerii pt. "Koszmarne noszenie" - poły boczne ledwo zahaczały o materiał pod pupą, dupowpadka nie z tej ziemi, przy główce wszystko poluzowane... Wiem, że właśnie dlatego powinno się po zaśnięciu dziecka poprawić dociąganie, ale czasem jest to zwyczajnie niemożliwe, zwłaszcza, gdy pogoda nie rozpieszcza. Gdy czułam, że nie jest dobrze, po prostu szybciej wracaliśmy do domu.

A z koszulką...
Bajka. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Wygodnie, stabilnie, a po nabraniu wprawy wiąże się naprawdę szybko i sprawnie, nie ma jakiejś wielkiej zabawy z dociąganiem. Teraz już myślę, że wyćwiczyłam się na tyle, że potrafię podociągać dobrze i jest nam obojgu wygodnie.

Niektórzy trochę przestrzegają, żeby mimo wszystko uważać z takim plecakiem i nie dać się zupełnie porwać tej kuszącej wygodzie, bo jednak jest to wiązanie asymetryczne, więc warto pamiętać o naprzemienności motania (a prawda jest taka, że każdy ma jakieś swoje preferencje i mnie też dużo łatwiej jest zamotać z koszulką od lewej do prawej niż na odwrót...), no i jest to pozycja praktycznie taka jak w nosidle ergonomicznym, z dość mocno doklejoną miednicą dziecka do pleców noszącego, więc naprawdę absolutnie nie dla maluszków. Spotkałam się też z zarzutami wobec dh, że nie daje takiego podparcia głowy jak np. plecak prosty i ciężko dziecku w nim wygodnie zasnąć, bo głowa może latać gdzieś na boki czy do tyłu, ale prawdę mówiąc nie zdarzyło mi się, żeby panicz miał tego typu trudności - wtula się we mnie i wygląda jakby spało mi się zupełnie wygodnie.

Słowem - wkroczyliśmy na jakiś nowy level chustowania i baaardzo nam z tym dobrze. :)
Czo ta mama tak mota... ;)
* dh = double hammock, czyli plecak z koszulką

6 komentarzy:

  1. W jakim sensie jest to asymetryczne wiązanie? Bo kręgosłup noszącego obciąża równomiernie raczej... I w ogole dla mnie to tak jak kieszonka tylko tył na przód.:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie. Wydaje mi się, że chodzi o ten moment, gdy jedną połę ściągasz z ramienia i prowadzisz z niego koszulkę z przodu - wtedy ten bok i nóżka dziecka automatycznie też trochę jakby "spadają", tworząc niewielką, ale jednak asymetrię. Potem przykrywasz to drugą warstwą materiału, tworząc podparcie, ale w środku ta asymetria pewnie zostaje.

      Ale to tylko moje domysły, zapytam mądrzejszych w tym temacie i dam znać. :)

      Usuń
    2. Dostałam odpowiedź od akredytowanej doradczyni noszenia, więc się dzielę. ;)
      Wiązanie asymetryczne, to nie nie takie które robi dziecku "jedną nóżkę bardziej" (typu cokolwiek na biodrze) ale takie które nierówno rozkłada ciężar - asymetrycznie obciąża rodzica. Dlatego np odwracanie krawędzi w kółkowej poprawia trochę symetrię ułożenia nóżek dziecka, ale nie symetrię wiązania - nadal mama ma obciążone jedno ramię, nadal dziecko jest całe (rączki, głowa) ułożone "bardziej " w jedną ze stron, nadal chusta "ciągnie" ciało dziecka bardziej w jedną ze stron.

      W plecaku z koszulką wbrew pozorom też nacisk chusty i ciężar dziecka są rozłożone nierównomiernie. Ten pas który idzie z pleców dziecka na twoje ramię przejmuje więcej ciężaru, drugi pas idzie na biust, na plecy jako druga warstwa i dopiero potem na drugie ramię, więc ten ciężar rozkłada na większą powierzchnię Twojego ciała. Tego może na początku nie czuć, niektórzy nie czują wcale, ale są osoby które to wybitnie drażni, różnie. Trudno jednak o jednakowe zarówno napięcie jak i przeniesienie ciężaru w obydwu warstwach chusty w tym wiązaniu.

      Także o to chodzi. ;)

      Usuń
  2. Olaboga, a noszenie na rękach, to dopiero asymetria! Ale za nic nie umiem utrzymać na lewym biodrze dłużej, niż chwilę :-( Na szczęście już coraz mniej muszę :-D
    Przy okazji - ostatnio pierwszy raz wrzuciłam na plecy i obyło się bez strat w ludziach :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak wrażenia z noszenia na plecach? :)

      Usuń
    2. Nie lubię nie widzieć swojego dziecka i jednak ciężko mi ją tam wrzucić, ale ciężar rozkłada się super i obie byłyśmy zadowolone przez tę krótką chwilę ;-)
      Nie mogę się doczekać wiosny i jakiejś wycieczki w trójkę - wrzucimy tacie tobołek na plecy (i też będę miała utrudniony widok, bo M. będzie taaak wysoko) :-D

      Usuń