czwartek, 1 grudnia 2016

Za co kocham chustę...#4

Bardzo sobie cenię niezależność. Dlatego praktycznie zawsze, gdy mam coś ważnego do załatwienia lub idę w jakieś nieznane mi wcześniej miejsce, pakuję młodego w chustę.

Po pierwsze - mam pewność, że będzie spokój. Patrz: protest wózkowy. Protest powoli próbujemy okiełznać, ale nie znasz dnia ani godziny, kiedy panicz odmówi współpracy. W chuście jeszcze N-I-G-D-Y mi się nie zdarzyło, żeby mi się dzieć rozpłakał na amen. Jakieś tam marudzenie jak już był głodny czy jak mu coś ścierpło po dłuższej chustowej drzemce to tak, ale dosłownie chwilowe i nieszkodliwe. Zawsze do opanowania.

Po drugie - nie muszę się martwić, czy w danym miejscu będą schody, czy będzie podjazd lub winda, czy drzwi będą na tyle szerokie, że będę w stanie wejść z wózkiem... W niektórych osiedlowych sklepach alejki między półkami nie dają wózkowi żadnych szans. Czy podjedzie tramwaj niskopodłogowy i będę mogła spokojnie wsiąść i wysiąść, czy też trafi mi się akurat taki ze schodami i barierkami pośrodku tak, że będę musiała szukać kogoś do pomocy... Ja wiem, to niby nic takiego i zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, żeby pomóc, ale jakoś tak mnie to krępuje... No nie lubię strasznie takich sytuacji. Wolę sama. (Moja mama się śmieje, że od małego zawsze wszystko SIAMA... ;p)

Po trzecie - gdy mam młodego w chuście prawdopodobieństwo, że ktoś przepuści mnie w kolejce na poczcie czy w sklepie, obsłuży poza kolejnością, pomoże zapakować zakupy do torby itp. wzrasta kilkukrotnie. Serio, z wózkiem takie sytuacje zdarzyły mi się może ze dwa razy (a był taki czas, że naprawdę sporo go używałam - na samym początku i później od około 4 miesiąca), a w chuście - prawie zawsze. Ja nie wiem, jak to działa, ale chyba ta bliskość mamy i dziecka jakoś mimowlonie rozczula ludzi i otwiera ukryte pokłady życzliwości... Nawet w zaawansowanej ciąży nie doświadczałam tylu pozytywnych sytuacji, co teraz z chuściochem. I chustowe koleżanki to potwierdzają, więc zdaje się, że jest to zjawisko powszechne, Trza korzystać! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz