...bo niby jak?
Tak mi kiedyś znajoma powiedziała, dowodząc, że się nie da nosić dziecka zimą, żeby nie zmarzło. I Żeby to jeszcze było komu do czego potrzebne. Gdzie tam. Nie ma opcji.
Ale ale... Kto bogatemu zabroni??
 |
-3 stopnie. Obszerny sweter pod spodem, ciepła bluza i luuuzik. :) |
 |
Tu nawet mrozu chyba nie było, ale wiał wiatr - kaptur na dziecia i luuuzik. :) |
 |
A tu już -9 stopni, więc bez swetra za to dzieć w ciepły pajac z kapturem, a na bluzę ciążowa kurtka (ledwo dopinająca się, ale zawsze to lepsza izolacja). Dziecię w całości cieplutkie po takim spacerze. |
Jak mam być szczera, to bardziej się stresuję, czy mi dziecko nie marznie, gdy siedzi nieruchomo w wózku, niż mając go w chuście, gdy się wzajemnie grzejemy. Najważniejsze to zadbać o strategiczne miejsca - dobre osłonięcie główki (ostatnio świetnie nam się sprawdza czapka kominiarka, rewelacja), ciepło na plecki (kamizelka, gdy jest potrzeba) i stópki (ciepłe, wełniane skarpety dają radę). I można wspólnie przemierzać świat zimą.
Ado, jaki piękny uśmiech! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś. ;) Czasami wracam do Waszego bloga Narzeczeńskiego, piszesz w taki sposób, że czytam niektóre posty kilka razy... i nigdy mi się chyba nie znudzi! :)
A tutaj znowu czyta się rewelacyjnie! Pomyśl o napisaniu książki :)
I jeszcze jedno już na koniec - jak będę kieeeedyś miała dzieci to w chuście na bank będę z nimi chodzić - dzięki Tobie!
Pozdrawiam serdecznie,
Natalia
Dzięki! Bardzo miło mi to słyszeć. :) :)
UsuńJa właśnie też wolę w nosidło, niż do wózka, kiedy jest zimno ☺️ tylko u nas to kombinezon zimowy + moja ciążowa przejściówka i jest cieplutko i wygodnie. Bo wózek nie zawsze się podoba ��
OdpowiedzUsuńNo i git. :D
UsuńAch, a maila w końcu poślę, ale taaaak mi się nie chce odpalać komputera (zwłaszcza, że Młoda mi jakiś szalony skrót klawiaturowy włączyła i muszę go zdiagnozować) :P
OdpowiedzUsuńCzekam! :)
UsuńJa zimą nie noszę, panicznie się boję, ze się poslizgne:/
OdpowiedzUsuńJest to jakiś argument i jakbyś miała być w ciągłym stresie, to rzeczywiście bez sensu. Ja sobie powtarzam, że całą zimę się przekulałam w ciąży z ogromnym brzuchem i tak spuchniętymi stopami, że ledwo się poruszałam, szczęśliwie cało i zdrowo. Więc prawdę mówiąc teraz nawet z 10-kilowym plecakiem czuję się milion razy sprawniejsza i bezpieczniejsza, niż wtedy. (I nawet teraz razem ważymy dużo mniej niż pod koniec ciąży ;p).
Usuń