poniedziałek, 8 maja 2017

Majowo

Wnioski z ostatniej majówki: 
PUNKT PIERWSZY
Nie przejmować się, gdy w czwartek przed sobotnim weselem cię postrzyknie w karku, wyjesz z bólu i nie możesz się ruszyć. Cuda się zdarzają! Do soboty ogarnęłam się na tyle, że zrobiliśmy furorę tańcząc na weselu z chuściochem na plecach! Dobrych zdjęć na razie brak, jedno takie jak pilotem od telewizora  robione, ale weselny fotograf nas sobie upodobał, rzecz jasna, więc kiedyś się pochwalę. ;)


PUNKT DRUGI:
Najlepszą reklamą chustonoszenia jest... chustonoszenie! Przy weselnym i poprawinowym stole wysyp mam i przyszłych mam, a wszystkie zachwycone chustowaniem i już się chcą umawiać, żeby je nauczyć motać. Oł jee. ;D

PUNKT TRZECI
Dalej nas już chyba nie mogło wywiać w granicach kraju. Ale fajnie jest pooddychać innym powietrzem, zobaczyć inną przyrodę, inne lasy i trochę inny klimat. Dziwiliśmy się, czemu Suwałki się nie chwalą na prawo i lewo, że są najzimniejszym miejscem w Polsce, zawsze to jakaś atrakcja. ;p A tak serio cała przyroda jakieś 3 tygodnie wstecz w stosunku do Krakowa... :O

PUNKT CZWARTY
Wózek został użyty 1 (słownie: jeden) raz. Chuścioch nad chuściochy wszędzie z nami był.

Nad jeziorami rozmaitymi, małymi i większymi. 
A nawet na jeziorze! 
W muzeum.

W Wigierskim Parku Narodowym

A nad Biebrzą spotkaliśmy...
Panią Łosiową na wypasie. ;)

Z chuściochem żadna pogoda nie jest straszna.


Zawsze można się schować na fajowym statku i podziwiać Dolinę Rospudy. ;)

PUNKT PIĄTY:
Jeśli na co dzień nosisz godzinkę dziennie i to nie w każdy dzień, to później nie dziw się, że trzeciego dnia wyjazdu, po którejś z kolei godzinie intensywnego noszenia jednak czujesz dyskomfort, a nawet jakiś ból. Ciało to nie robot, musi się przyzwyczaić do nowych okoliczności. Szóstego dnia mogłabym już cały dzień chodzić z młodzieżą na plecach. ;) 






A wniosek ostatni jest smutny. Przez cały tydzień w tak wielu różnych miejscach nie widziałam ani jednej chusty, ani jednego nosidła, ani pół chuściocha... Szkoda. :(

6 komentarzy:

  1. Woooow ale super :D I ten łoś... Mega :D
    Nosidło byś sobie zobaczyła, ale w tym czasie było na Śląsku :P W terenie Sara zwiedza w czerwonym turystycznym nosidełku na naszych plecach :)) O ile do chusty dalej nie mogę się przekonać przez bycie zamotaną, o tyle coś co działa jak plecak jest dla mnie jak najbardziej ;) Szkoda tylko, że można go używać dopiero kiedy dzieciak już siedzi - tu wyższość chusty...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Suwalszczyznę <3 ale z moją równoczesną awersją do podróży jest to miłość platoniczna, ot, raz okolice Czarnej Hańczy i raz Mazury :p
    Chusta specjalnie dobrana do sukienki czy odwrotnie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chusta pożyczana specjalnie pod sukienkę. ;)

      Usuń
  3. Bo wszystkie chustomamy przyjechały nad morze! Ja już widziałam kilka, był nawet tata z chustą! A wy na weselu prezentowaliście się cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! <3
      A widoku chuściochów zazdraszczam...!

      Usuń
  4. Potwierdzam, w Trójmieście sporo chuściochów.:)

    OdpowiedzUsuń