sobota, 15 października 2016

Taki dzień

5 lat temu o tej porze szykowałam się już na TO spotkanie. Nasze pierwsze spotkanie z tatą chuściocha.
Pierwsza randka znaczy się.

Rocznica piękniutka, okrąglutka, świętowanie musi być full wypas. Wymyśliłam specjalny obiad, na deser szarlotkę, mieszkanko trzeba wypucować, coby było przyjemnie... A no i zakupy, i pranie zawczasu zrobić, żeby wieczór już był wolny. Nie wspomnę już o tym, że fajnie byłoby się ładnie umalować, zrobić paznokcie, no wiecie, jak świętować, to świętować... :)

Jest tylko jedno małe "ale". Dla panicza to zwykły dzień. Dzień jak co dzień. Z rana trzeba pomarudzić, potem szybko znudzić się zabawą na brzuszku albo po prostu żądać nieustannego towarzystwa, przy czym koty się nie liczą (przynajmniej nie na dłużej niż 5 minut). No i tak. Zakupy rozpakowywaliśmy w kółkowej. Ciasto zarabialiśmy w plecaku. Obiad gdzieś w tak zwanym międzyczasie. Popołudniu porządny, "normalny" spacer wózkiem jak Pan Bóg przykazał, bo pogoda piękna, więc trzeba korzystać. A potem sprzątanko, odkurzanko i zmywanko w plecaku. Trochę zabawy i dziecię się zmęczyło, ale za żadne skarby nie chce się położyć spać. I buuu, buuu, buuu...
Kółkowa, moment i śpi. A ja mogę spokojnie napisać notkę i machnąć rzęsy. :)

Taki dzień.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz