poniedziałek, 3 października 2016

Chuścioch i jesień

W takie dni jak dzisiaj na myśl o wyjściu na spacer wózkiem robi mi się słabo. Pada cały czas, więc trzeba by na wózek naciągnąć folię, czego panicz nie znosi, bo przecież nic wtedy nie widać - to raz. Prowadzenie wózka jedną ręką i trzymanie parasola drugą nie należy do przyjemności - to dwa. A wycieranie mokrutkich kół przed wejściem do mieszkania bleeee, nie znoszę - to trzy. No nijak się to nie opłaca, chyba że byłyby jakieś zakupy większe do zrobienia, ale właśnie wkraczamy w okres, w którym często daję zarobić ezakupom tesco. Z rana (czyt. około 10:00 ;p) trzeba nam jedynie świeżego chleba i paru warzyw do zupy.
Wybór jest prosty.

3 komentarze:

  1. Nie widzę - Młody jest w swojej kurteczce, ty w swojej a na to chusta, czy domowe ubrania, chusta i kurtka? Fascynujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domowe ubrania (no, bluza panicza taka raczej wyjściowa, po domu nie daję mu rzeczy z kapturem ;p), chusta i moja duuuża bluza, która mieści nas oboje. :) Wiesz, jak się można wzajemnie grzać? :D Ja dziś spocona byłam trochę. :)

      Usuń
  2. O właśnie, ja za to najbardziej lubię chustę! Deszczowa pogoda dla mnie jest idealna na chustowy spacer, dotlenianie się pod folią to tak raczej nie bardzo.:p

    OdpowiedzUsuń