środa, 12 października 2016

Kółkowa codzienność

Tak się złożyło, że przez kilka dni nie miałam w domu chusty kółkowej. I te parę dni wystarczyło, żebym zaczęła współczuć wszystkim, którzy tego cuda nie używają. (Choć pewnie świetnie sobie radzą i pojęcia nie mają, że cokolwiek tracą. ;p) Ja bez kółkowej, to jak bez ręki. Trzeciej ręki.

Rozmawiałam kiedyś z mamą czwórki dzieci i podziwiałam ją, jak świetnie ogarnia dzieciaki i chatę BEZ ŻADNEJ CHUSTY. Odpowiedziała mi, że po prostu nauczyła się robić wszystko jedną ręką. Wow! Super! Jestem naprawdę pełna podziwu, bo ja chyba jakaś upośledzona jestem i wielu rzeczy nie dam rady robić jedną ręką. No nie ma opcji. Potrzebuję dwóch, a nawet trzech, bo trzecią często gęsto trzeba trzymać młodego. I na całe szczęście dla takich głąbów jak ja, ktoś kiedyś wymyślił trzecią rękę. Nazywa się: CHUSTA KÓŁKOWA.

Pierwszy raz poznałam to ustrojstwo jak panicz miał dwa miesiące i od razu przepadłam. Na początku oczywiście był lekki stresik, czy mi dziecko z tego nie wypadnie, bo przecież pod tą pupą nic nie ma! Ale jak już obczaiłam, jak to dokładnie działa, to luuuuz. :)

Chusta kółkowa to świetne rozwiązanie na chwilę. Zresztą długo nosić w niej nie można, bo zawsze obciąża tylko jedno ramię, więc dla dobra kręgosłupa tak pół godzinki to max. Choć ja zawsze powtarzam, że nawet te pół godziny w kółkowej jest bezpieczniejsze dla moich pleców, niż 5 minut z klockiem na rękach. Ale żeby nie było, że to nieopłacalne motać na tak krótką chwilę, to trzeba wiedzieć, że kółkowa odwdzięcza się tym, że wiąże się ją dosłownie ekspresowo. Także jeśli potrzeba spacyfikować dziecia na tę dłuższą lub krótszą chwilkę, to kółkowa jest do tego stworzona.

Zabrakło nam jakiegoś drobiazgu, po który trzeba by skoczyć do żabki za rogiem... Kółkowa i siup - w 15 minut jesteśmy w domu.
Panicz marudny i chce być na rękach, a ja potrzebuję tylko dokończyć zupę... Kółkowa i siup - cisza, a po chwili możemy się już spokojnie razem bawić.
Kiedy jesteśmy w kościele wózkiem, a dziecię zaczyna być śpiące i nie może sobie znaleźć miejsca, coraz bardziej przeszkadzając wszystkim dookoła... Kółkowa i siup - po chwili wtulony maluch śpi i można spokojnie dotrwać do końca Mszy.
Gdy ktoś nowy przychodzi do nas w odwiedziny, a jestem sama z młodym i wiem, że będzie się na początku oswajał z nowymi twarzami, a przecież kawę trzeba gościom zrobić... Kółkowa i siup - dzieć lustruje nowo poznanych zza bezpiecznego ramienia mamy, a poczęstunek w moment gotowy.
Albo chcę zrobić sok w sokowirówce, która ma swoje decybele i młody się jej boi. Kółkowa i siup - dziecię przytulone do mamy przestaje się bać, a sok w 10 minut gotowy.
No i hit - usypianie. W domu, gdy mam akurat coś do zrobienia, a dziecię koniecznie musi zrobić sobie drzemkę wcześniej i jęczy, i jęczy... Albo w gościach. Bo jak można inaczej usnąć w gościach? Tylko kółkowa i siup - w moment dziecko śpi. Są tu tacy, którzy to widzieli na własne oczy. ;D

Także tego... Jak można bez tej trzeciej ręki żyć...? ;p





6 komentarzy:

  1. Ja jestem z tych jednoręcznych (przynajmniej rozwinęłam swoją upośledzoną lewą rękę trochę, o sile mięśni nie wspominając :D). A nawet jak kilka razy założyłam kółkową, to i tak jedną trzymałam tyłek. Także błogosławię wcięcie w talii (podobno ewolucyjnie właśnie do tego służy) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To wcięcie w talii jest też kluczowe w noszeniu dziecka na biodrze w chuście kółkowej. :) A z tym przytrzymywaniem tyłka to chyba kwestia wprawy i przyzwyczajenia - jak jest dobrze zawiązane, to naprawdę czuję się pewnie i nie mam potrzeby asekurowania ręką pupy młodego. I co ciekawe, jak w plecaku potrafi fikać niemiłosiernie, tak w kółkowej siedzi spokojnie bez żadnego problemu. Czary jakieś. :P ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A chusta kółkowa + odwiedziny w Prawie Edenie = drzemka nieprzeciętnie długa.:D
    Ale widzę, że chustoświr galopujący, ile Ty masz tych chust? Tej ze zdjęć jeszcze nie odnotowałam.:D

    Ja w kieszonce zawsze trzymam tyłek, bo nie mam co z rękami robić :D
    U nas najlepszym usypiaczem jest chusta+ zmywanie. Odkurzacz to za duża atrakcja, jest "łaaaa :D" i glowa chodzi w te i wewte za szczotką. A ja zeby dziecku przyjemność zrobić jeżdżę milion razy w jednym miejscu, w życiu takich czystych podłóg nie miałam.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D
      Jaki tam chustoświr, po prostu wymieniłam tamtą kółkową na krótszą i grubszą przy okazji. ;) A tak to mam jeszcze jedną długą i dwie krótsze na plecaki. Tyle. :) Są tacy, co mają chusty na daną pogodę, kolor ubrania albo dany nastrój, serio. :D

      Usuń
  4. To tylko ja jestem taka kaleka, że dh z wykończeniami idzie mi szybciej niż dociągnięcie kółkowej? Pomijam fakt, że w kółkowej szybko zaczynają mnie boleć plecy, ale z samym nałożeniem okropnie się mordowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to może być kwestia chusty. Wcześniej miałam inną kółkową niż ta na zdjęciu i często miałam z nią problemy, nie dociągała się tak jak powinna, podwijała się niefajnie, luzowała, a właśnie przez to potem szybko bolą plecy. W tej jest zupełnie inaczej i naprawdę, NAPRAWDĘ zamotanie trwa pół minuty, a trzyma na mur beton.
      A mogę spytać jaką miałaś kółkową?
      PS
      Tak w ogóle to miło Cię tutaj widzieć. ;) :)

      Usuń